Przesiedziałem w tym schronisku na Polanie Chochołowskiej
chyba z pół wakacji a było to prawie z pięćdziesiąt lat wstecz .
Na tarasiku rozkładana była mata zapaśnicza i trochę tam ćwiczyliśmy
ale głównie ganialiśmy po górach za Wojtkiem Wawrytką
jego własnymi ścieżkami .
Na pewno na dachu nie były zamontowane solary .
Za to wieczorami młoda dziewczyna tam pracująca
dawała solistyczny koncert po wejściu gdzieś
wysoko gdzie echo pięknie niosło w świat
jej tęskną góralską nutę .
fantazi 2014-09-11
Cudowne wspomnienia z tego miejsca masz :)
Pozdrawiam serdecznie i miłego popołudnia życzę :)))