Wydawać by się mogło, że robię postępy. A jednak nadal tkwię w tym samym miejscu – tylko forma mojego sterczenia tutaj uległa pewnym zmianom.
Jestem jak bocian. Jak bocian stojący na jednej nodze po same kolano w błocie. Ugrzęzłam. Nie mogę liczyć na drugą kończynę - również unieruchomiona. Szarpię się, macham rękoma przegarniając powietrze, od którego usiłuję się odbić. Bezskutecznie. Nikt mi też nie pomoże - brzeg gęstego bajora kończy się gdzieś za horyzontem.
Chyba jestem skazana na upływ czasu, który osuszy owe bagno – kiedyś...