[21530255]

Wy­dawać by się mogło, że ro­bię postępy. A jed­nak na­dal tkwię w tym sa­mym miej­scu – tyl­ko for­ma mo­jego ster­cze­nia tu­taj uległa pew­nym zmianom.
Jes­tem jak bo­cian. Jak bo­cian stojący na jed­nej nodze po sa­me ko­lano w błocie. Ug­rzęzłam. Nie mogę liczyć na drugą kończynę - również unierucho­miona. Szar­pię się, macham ręko­ma prze­gar­niając po­wiet­rze, od które­go usiłuję się od­bić. Bez­sku­tecznie. Nikt mi też nie po­może - brzeg gęste­go ba­jora kończy się gdzieś za ho­ryzon­tem.
Chy­ba jes­tem ska­zana na upływ cza­su, który osuszy owe bag­no – kiedyś...