Topił się w wiadrze z wodą.
Podałem mu patyk, którego uczepił się z całych sił i przeniosłem go na pieniek do rąbania drewna, by nieco wysechł i nabrał sił.
Najpierw, czesząc swoje włoski suszył łebek,
potem kolejno dupinkę i brzuszek, po czym ustawił się pod wiatr i ... odleciał.
Pewno potem pochwalił się kumplom, że spotkał
swojego anioła stróża... :)
ellah 2008-10-17
no cóż. Ładna ta historia z uratowaniem trzemiela. :)
Też tak robię, chociaz boję się ogromnie trzemiela, osy, pająka, żuka ... i takich tam innych.
Tu trzemiel doczekał się pamiatkowej fotki. :) W czterech ujęciach. No. no. :)))