Moje ukochane, delikatne irysy zostały w tym roku zdziesiątkowane - najpierw zimą przez karczowniki, później przez ślimaki i deszcze. Więcej mam w wazonie niż w ogrodzie, bo te ponadgryzane i nadłamane przynoszę do domu.
W dodatku karczowniki zeżarły te, których miałam pojedyncze sztuki, tych, których mam chyba z ar w różnych miejscach - nie ruszyły wcale...
dodane na fotoforum: