***

***

REPARACJE WOJENNE JAK GROBY KATYŃSKIE…
3/3

„Komisja parlamentarna” posła Mularczyka, której skład wybrał sobie chyba sam Mularczyk, dostała więc od Kaczyńskiego zadanie zebrania czegokolwiek, co mogłoby w przyszłości umożliwić polityczne i propagandowe wykorzystanie sprawy reparacji.
Do naszej oceny wartości prac tej komisji i dokonanych przez nią wyliczeń strat narodu polskiego w czasie wojny, wystarczy samo nazwisko "Mularczyk". Bo Mularczyk to taka forma życia pośrednia pomiędzy Ryszardem Czarneckim i Beatą „Kleszczem” Kempą.
O Mularczyku napisałem w swoim życiu chyba tylko jeden post, dawno temu. Tak mnie wówczas zemdliło, że postanowiłem nigdy więcej tego łajna nie tykać...
Ale nie da się pisać o temacie reparacji od Niemiec, nie wspominając o tym łajnie.

Choć Mularczyk jest prominentnym członkiem neo-KRS, to w mediach widać go tylko wtedy, gdy zbliżają się wybory.
Raz dlatego, że startuje w tych wyborach i promuje swoją osobę. Dwa dlatego, bo wypływa wówczas właśnie kwestia reparacji od Niemiec, a to jest dla Mularczyka polityczna "trampolina" i jedyna okazja do znalezienia się w centrum uwagi opinii publicznej.
Gdyby Mularczyk miał choć cień honoru, to po swojej kompromitacji w czasie słynnego wystąpienia w Trybunale Konstytucyjnym (w 2007 r.), sam by się powiesił. Ale on, jeśli ma jakiś honor i godność, to co najwyżej między pośladkami...

Te wyliczone przez jego "komisję" 6,2 biliona zł jest tak samo wiarygodne, jak wiarygodne były zamachowe tezy Macierewicza w raporcie jego "podkomisji smoleńskiej" i jak wiarygodne było słynne 250 miliardów zł, które rzekomo ukradły Polakom rządy PO i PSL, a o których to miliardach z mównicy sejmowej wspomniała na początku swojego premierostwa beczka zjełczałego łoju z Brzeszcz...
Ale tu nie chodzi o to, czy Polsce należy się 6 bilionów zł, czy
6 trylionów zł. Chodzi wyłącznie o „gonienie króliczka”...

Ten niby "raport" o wielkości naszych strat wojennych był gotowy już w 2019 r.! Ale wtedy nie było politycznego zapotrzebowania na jego publikowanie. Więc "raport" leżał sobie spokojnie i czekał. Zwłokę w jego publikacji PIS tłumaczyło koniecznością przetłumaczenia treści „raportu” na języki obce. I to tłumaczenie zajęło im 3 lata...

Aż nadszedł rok 2022, pasmo klęsk Kaczyńskiego i wielka panika w obozie Zjednoczonej Prawicy przed zbliżającymi się wyborami.
Dodatkowo stało się już jasne, że żadnych unijnych miliardów w ramach KPO nie będzie. Można już więc zrezygnować z pozorów oraz kamuflażu i otwarcie wypowiedzieć Berlinowi wojnę.
Nic się w ten sposób nie uzyska, ale przynajmniej elektorat zobaczy, jak dzielnie i bezkompromisowo politycy PIS walczą z "potomkami hitlerowców" o należące się Polakom pieniądze...

I na zakończenie taka mała dygresja czy może raczej przypomnienie.
Ojciec Andrzeja Wajdy został zamordowany przez NKWD w Charkowie.
Reżyser niemal 70 lat później nakręcił film „Katyń”, który obejrzał chyba każdy dorosły Polak, niektórzy wielokrotnie.
Do zrealizowania tego obrazu szykował się latami i uważał go za najważniejsze dzieło swojego życia, choć przecież miał w dorobku wiele filmów wybitnych, wręcz kultowych.
I oto gdy po jego śmierci Sejm chciał minutą ciszy oddać hołd zmarłemu wielkiemu Polakowi, patriocie i najsłynniejszemu reżyserowi, niejaki Jarosław Kaczyński ostentacyjne mlasnął, prychnął, odwrócił się na pięcie i wyszedł z sejmowej sali.
Ta mała, nędzna kreatura, ten zakompleksiony i wewnętrznie zgniły człowieczek chciał w ten sposób okazać swoją pogardę dla Wielkiego Człowieka, który miał czelność nie zgadzać się z jego linią polityczną i niszczeniem Polski.
Wyszło jednak na odwrót. To nędzny, zawistny i zakłamany człowieczek tym haniebnym gestem obnażył swoją małość oraz żałosność. Udowodnił wszystkim, że to on zasługuje nie tylko na nienawiść i potępienie, ale także na głęboką pogardę...

Dziękuję za uwagę.
I proszę o udostępnianie tego tekstu gdzie się da, komu się da i kiedy się da...
Jacek Nikodem vel Jacek Awarski

(komentarze wyłączone)