Rosenmontag in Düsseldorf

Rosenmontag in Düsseldorf

https://www.facebook.com/oko.press/videos/898991247971439

Tak, trzydniowa “operacja specjalna” trwa już rok i końca na razie nie widać. Choć są powody do optymizmu, a Rosja zbiera legendarne baty, ogrom cierpienia ukraińskiego społeczeństwa jest niewyobrażalny. Zobaczmy, czego się przez ten rok dowiedzieliśmy.

Dowiedzieliśmy się przede wszystkim, że Putin nie żartował, gdy mówił nam przez lata o odbudowie imperium.
Nie żartował też, gdy odmawiał Ukrainie państwowości i bredził o świętej wojnie z Zachodem.
Niczym znany austriacki akwarelista, nie zadowolił się Krymem i połową Donbasu, nie przekonały go ani wprowadzone po 2014 roku łagodne sankcje, ani twarde zapowiedzi Zachodu, że po inwazji na stół wjadą sankcje mocne, ani tychże mocnych sankcji wprowadzenie.
Nie przekonała go horrendalna liczba ofiar, jaką od pierwszych dni inwazji ponosi rosyjskie wojsko, spektakularna katastrofa sprzętowo-logistyczna podobno “drugiej armii świata”, ośmieszające Imperium ciosy, że wspomnę choćby zatopienie “Moskwy”, eksterminację 1 Pancernej Armii Gwardii czy jesienne ofensywy na charkowszczyźnie i pod Chersoniem.
Nie przekonał go nawet fakt, że mimo zmobilizowania 300 tysięcy sztuk mięsa armatniego i uruchomienia nowej ofensywy, front zasadniczo stoi, a wielkim sukcesem jest zdobycie ruin małych miasteczek pokroju Sołedaru.

No krótko mówiąc, dowiedzieliśmy się, że Putin odpłynął i nie zamierza się wycofywać, a na każdą kolejną porażkę reaguje tak samo: faszyzacją Rosji, eskalacją zbrodni, łamaniem kolejnych granic totalitaryzmu i zwykłym barbarzyństwem. Fakt, nie opinia.

Dowiedzieliśmy się również, że car jest nagi.
Potężna Rosja, która miała wedle niektórych samą swoją masą i “nieskończonymi zasobami” zalać Ukrainę, a kto wie czy z rozpędu i nie Polskę czy państwa bałtyckie, okazała się być znaną nam z historii Rosją, w której nic nie działa jak powinno.
Na jaw wylazł cały ruski bardak, te dekady kleptokracji, fałszowania raportów i statystyk, ręczne sterowanie, brak procedur, masowa i hierarchiczna brutalność przełożonych wobec podwładnych.
Wszystko to, co było przez lata obiektem żartów o głupim kacapie - wróciło i udowodniło się samo.
Historie o nie strzelających czołgach, zardzewiałej amunicji, rozkradaniu pralek czy nagradzaniu rodzin zabitych żołnierzy torbami pierogów i kożuchami to przecież gotowe memy.

Putin udowodnił, że nawet on nie umie oszukać matematyki.
I że żadna opowieść o potędze imperialnego oręża nie równoważy tabelek w Excelu, z których wynika, że brakuje i szybko ubywa czołgów, transporterów, MLRS-ów, a nawet zwykłych ciężarówek, że samoloty nie dają rady wlatywać w kontrolowaną przez Ukraińców przestrzeń powietrzną, że rosyjski system nawigacji Glonass jest po prostu do dupy, że żenujący brak rozpoznania przekłada się na żenująco wysokie straty, a puszczanie polem kolejnych setek mobików bez żadnego wsparcia po prostu użyźnia ukraińskie czarnoziemy.
Krótko mówiąc: putinowskie bajki o sile i wstawaniu z kolan, całe to prężenie muskułów i teologia Ruskiego Miru - wszystko to zderzyło się z rzeczywistością i połamało sobie kości.

Wobec powyższego, Rosja uciekła się do swojej ulubionej metody uprawiania polityki: terroru.
Przez ten rok byliśmy świadkami bezprzykładnego okrucieństwa, masowego używania powszechnie uważanej za nieetyczną broni, masowych mordów, gwałtów, zorganizowanego systemu torturowania i “znikania” cywilów, przywodzącej na myśl rok 1945 grabieży wszystkiego, z pościelą i psimi budami włącznie, celowego i systematycznego bombardowania obiektów cywilnych, nagradzania morderców i zbrodniarzy orderami, celowego niszczenia elektrowni, gazowni, wodociągów, co miało spowodować humanitarną katastrofę, szantażowania katastrofą nuklearną w Czarnobylu czy Enerhodarze, celowej próby głodzenia krajów importujących ukraińskie zboże, zatrudniania w wojsku lub prywatnej Grupie Wagnera najzwyklejszych kryminalistów, pokazowych procesów, pokazowych egzekucji i tak dalej i tym podobne.

Krótko mówiąc: Rosja w 2022 okazała się być reinkarnacją Związku Radzieckiego z 1945. Fakt, nie opinia.
- z netu

(komentarze wyłączone)