biegową. Meghana w terenie bardzo domagała się porządnej dawki galopu to spełniłam jej prośbę. Wprawdzie nie w lesie (tam przebywały nieprzeliczone tłumy ludzi) ale na maneżu gdzie jedyną istotą która się narażała na staranowanie był pies od Franciszkanów. Pies mimo zagrożenia stratowaniem nie dał się przekonać, że najlepiej dla niego będzie jak sobie pójdzie z maneżu.