[12046973]

Pogrzeb był tym bardziej przejmujący, że kondukt sunął w absolutnej ciszy. Żadnego szlochu, żadnego krzyku, nie licząc nawoływania mew od strony oceanu. Zasmucone fale biły o urwisko, a słońce, zachodząc, przemieniało chmury w krwawe plamy.