Magnolia
kiedy przychodzisz
szept kładziesz na serce
drżę
rozchylasz płatki myśli
nie oddycham
Moja Zima kiedyś
ciasny płaszcz
wbiła w ciało
zabrakło powietrza
całuje mokre oczy
nie moja Wiosna
tak bardzo chcę
rozkwitnąć
pękami magnolii (Ankar1)