[21214137]

Wiersz z przesłaniem

Konie kare przeważnie, czasem siwki, kasztany,
ale paradne konie, koniki na wyjezdne
przywiozły kramik ze wsi
w malwy i ptaszki ubrany,
a wozy skrzypią krzepko, a wszystko furkocze,
siwe oczka, malowane wstążki i warkocze.

Mirty suszone. Poeci wóz pełen siana przywieźli
i teraz rzeźbią w tym sianie.
Pasteryzują lirykę. Cukier leją w gorzką wierzbę
z obciętym łbem. Na znak, że mieli wieś po drodze.

Rzuciłbym tę lirykę, to "niebo niebieskie
nad Duklą albo Leskiem"
żegnając miasto.
Ale kamienia, kiedy dłutem został raz otwarty,
już nie można z powrotem zatrzasnąć.

Nie chciałbym zostać żeglarzem bez ziemi.
Niech przy mnie będzie profil surowy,
tych wsi, które zarastał płomień.
Trzeba ziarno lnianego sumienia przenieść
i sól zbieraną na barkach przez kilka pokoleń.

Nie koniki paradne stroić mi na wyjezdne,
Ale prowadzić rzeczy cierpkie i bolesne,
a wstydliwe i domowe jak krowy.

P r z e s ł a n i e:

Każcie sobie woskiem zalać uszy.
Mnie najbliższy Norwid,
dziadyga ostatni.
I Rimbaud. On się nie zmienił.
Choć przestał pisać wiersze, dalej robił to samo:
znów przemycał narkotyki i broń.
Jan Zych
https://www.janzych.cba.pl/wiersze.htm