Z nadmiaru nieistnienia
lubię zachód słońca
który w oknach odbija się złotem
łapię tę chwilę - jest tak krótkotrwała
i choć łzy na policzkach
kreślą łatwiejszą drogę
czekam - by noc spokojna nastała
przez kilka minut myślami błądzę
w niepoprawnych marzeniach
patrzę na monotonię codzienności
i nadal kocham…
z nadmiaru nieistnienia
potem
powiekami wyłączam resztę świata
nie mogąc pojąć twojej nieobecności
już ciemno...
ja jednak proszę
światło mego życia
- zapal
Gracjaa