po marcowych szwędaczkach zrobiłam Marianowi zdjęcie do kartoteki policyjnej...:-)))
a teraz znów łajza jedna zniknął na cały łikend i się zmartwiłam, że dopadł go lis albo coś innego...
na szczęście pojawił się rano pełen skruchy i wygłodniały...na raz wypił pół kartonu mleka...:-)