Paradoks

Paradoks

Czasem cię nienawidzę Miasto.

Nienawidzę twojego tłumu
Nienawidzę tego dymu
Nienawidzę zapełnionych ulic
Nienawidzę tych j%#$!nych ludzi
Nienawidzę tej mżawki
Nienawidzę tej twojej śmiesznej mgły
Nienawidzę twych świateł które albo nie dają tyle światła aby cię oświetlić albo dają go tyle że trzeba zamykać oczy
Nienawidzę twoich dziurawych chodzników
Nienawidzę tych przegniłych liści
Nienawidzę tego bruku przy mieście
Nienawidzę tych durnych sklepów
Nienawidzę tego pieprzonego społecześntwa
Nienawidzę twoich przekonań celów i sensu
Nienawidzę tego że żyje w tobie
Nienawidzę tej mojej bierności
Nienawidzę tych ludzi co tobą rządzą
Nienawidzę tych pól okrytych roślinami
Nienawidzę tej muzyki którą w tobie tworzą
Nienawidzę tych kabli to walają się po słupach
Nienawidzę tych domów co tu stoją
Nienawidzę tych szarych bloków
Nienawidzę tych wszystkich placów odrapanych z farby
Nienawidzę tych pustych zbiorowisk rzekomo kulturalnych
Nienawidzę tego całego płaczu
Nienawidzę tych pustych panienek
Nienawidzę tych śmiesznych fontann
Nienawidzę tego brudnego jeziora
Nienawidzę tych zapyziałych śmiałków
Nienawidzę tego całego skurwienia
Nienawidzę tych trzech kościołów
Nienawidzę tych twoich szkół
Nienawidzę tych parków
Nienawidzę tych wszystkich mostów
Nienawidzę tych ulubionych kamieniczek
Nienawidzę twojego rynku, Miasto
Nienawidzę tego starego kina
Nienawidzę tych bajek
Nienawidzę tych motorów co w tobie jeżdżą
Nienawidzę tych zachodów słońca z tobą
Nienawidzę tych imprez organizowanych
Nienawidzę tych boisk
Nienawidzę tych dziwnych znaków i reklam
Nienawidzę tego że tak nas niszczysz, Miasto
Nienawidzę cie Miasto czasem....
Czasem na prawdę cię nienawidzę Miasto.

Przepraszam.


















Czytając drugi raz zamień nienawidzę na kocham...
Czasami cię kocham, Miasto.

antera

antera 2010-11-26

Taki nihilizm na nic ci się nie przyda..., lepiej zrób sobie sweterek na drutach, pomaga

dodaj komentarz

kolejne >