Z dni, w których już jesteś martwą.

Z dni, w których już jesteś martwą.

Budzę się i znów widzę Cię płaczącą,
Nie wiem wtedy nigdy co mam robić,
Najczęściej udaje że tylko się przekręciłem na bok przez sen i śpię dalej.
Jednak nie myśl sobie że jestem złośliwy.
Po prostu nie mam pojęcia co zrobić, żeby samemu się nie rozpłakać.
Obojętność to jedyne wyjście w chwili kiedy wiem, że w chwilę uda mi się jeszcze zasnąć zanim Twój płacz rozbudzi mnie na dobre.
Jednak kiedy budzę się i leży przy mnie inna osoba, czuję tą pustkę w sercu, bo wiem że już nigdy do mnie nie wrócisz.


I dzieje się tak często.
Przychodzisz, płaczesz, odchodzisz.
Umarłaś, ale wiem że jestem Ci potrzebny.
Bardzo dobrze to wiem, ale nie wiem tylko do czego jestem Ci potrzebny.

Czasem śpi u mnie moja dziewczyna, wtedy nie leżysz obok mnie w łóżku, wtedy ona zajmuje Twoje miejsce.
A ja jak się obudzę nadal Cię widzę, pod ścianą, na parapecie, krześle, w różnych miejscach,
Nadal płaczesz.

Może chcesz mi powiedzieć że robię coś źle?
Może brakuje Ci mnie?
Może mnie brakuje Ciebie?
Może nie potrafisz już mówić?
Może nie potrafisz się nawet uśmiechać tak jak za życia?
Może potrafisz tylko płakać?
Nie wiem.

Ale odwiedź mnie znowu w nocy, proszę, potrzebuję tego.

Tylko tym razem się uśmiechnij.