i sądze, i myślę... że nie wiem.

i sądze, i myślę... że nie wiem.

Mówiłam Ci że masz się zmienić..
'lecz jak to zrobić, gdy od lat jesteśmy w sobie uwięzieni'

Sama nie mam siły tego robić, i zaniedbuje, i tępię, i znikam teraz całą sobą.
Nie wiem dlaczego.
Przecież jesteś coraz lepszy.
Milszy, weselszy, nawet czulszy.
Cokolwiek to znaczy dla tak oschłych ludzi jak my.

Nie kocham nie potrafię.
Tylko niekochani ludzie potrafią nienawidzić.

A więc jutro środa..

Już bez sensu, zmieniam temat co chwilę.
Ty mnie tego nauczyłeś.
Łatwiej to wyłapać w rozmowach, ale i tak wiem że robisz to by chronić resztę siebie na którą nie mam wpływu.

Czuję, że Cię zniszczę. I próbuje się odsunąć od Ciebie, raniąc siebie..
Chyba tylko siebie.
Nie wiem, ale nie zapytam Cię o to.

Umrzyjmy razem. No to co. No to umrzyjmy!
...
Co?! JUŻ NIE CHCESZ?!