W piątek na polskim wszystko działo się w mojej głowie, i nagle wybuchło. Poszłam do łazienki, usiadłam w kącie przy kafelkowych ścianach, które słuchały mego wycia, pojękiwania i szlochu.
Adam, dlaczego? Dlaczego ty?
W końcu wróciłam do klasy, mimo starań, opłukiwania się zimną wodą itd. byłam czerwona. Zmęczona, podkrążone oczy, wiele nie przespanych nocy. Ale płacz to już chyba w genach, weszło w krew, zaczynam robić to codziennie.
Straszne.
Wróciłam do klasy i spontanicznie napisałam to: `Znam już wszystko doskonale już każdą osobę razem i z osobna. Po prostu mam dość.`
Historie pewnych znajomości już otwarte.