W Stoczku Klasztornym

W Stoczku Klasztornym

Kardynał Wyszyński pobyt w miejscach odosobnienia opisał w "Zapiskach więziennych". Do Stoczka przywieziony został z Rywałdu późnym wieczorem 25 września 1953. O przewiezieniu do innego miejsca uwięzienia dowiedział się po kolacji i nie był informowany, gdzie jest przewożony.
W Stoczku dla prymasa w towarzystwie księdza i siostry zakonnej wydzielono część pomieszczeń pierwszego piętra od lat nieużytkowanego klasztoru. Komunikacja na zewnątrz budynku odbywała się przez część korytarza parteru, z którego prowadziło wyjście do ogrodu. Ogród otoczony wysokim murem zabezpieczonym drutem kolczastym, w nocy oświetlony latarniami, skutecznie zapewniał izolację od świata zewnętrznego. Ochronę obiektu zapewniało kilkudziesięciu funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Integralną częścią ochrony było urządzenie podsłuchowe i sygnalizator – przycisk wmontowany w futrynę drzwi ogrodowych, informujący dyżurnego o każdym otwarciu drzwi. Pomieszczenia ogrzewane źle funkcjonującymi piecami kaflowymi były chłodne i wilgotne.


Ksiądz prymas ustalił porządek dnia (od godziny 5.00 do 22.00) w którym ustalone były pory czynności religijnych (jedna z klasztornych cel służyła za kaplicę), posiłków, lektury i spacerów po ogrodzie. W ogrodzie wzdłuż murów ustawił kamienie, które służyły za stacje Drogi Krzyżowej. W Stoczku 8 grudnia 1953 kardynał Stefan Wyszyński napisał Akt osobistego oddania się Matce Najświętszej. Życie codzienne uzupełniały rozmowy z panami w ceratach, m.in. w sprawie korespondencji, chociaż do ojca prymasa.

W kwietniu 1954 w czasie prac w ogrodzie przy grabieniu liści prymas znalazł list skierowany z Watykanu do biskupa Linzu z 1938. Prymas przypomniał sobie, że prasa francuska wskazywała na Warmię jako miejsce deportacji kapłanów austriackich po Anschlussie Austrii.

W czasie pobytu kardynała Wyszyńskiego w Stoczku Klasztornym o miejscu jego uwięzienia zaczęło mówić Radio Wolna Europa. Władze PRL zdecydowały o zmianie miejsca uwięzienia – na drugi koniec Polski w Prudniku. Podróż odbyła się samochodem o zamazanych szybach drogą Bartoszyce – Kętrzyn, dalej obok Karolewa w kierunku Giżycka na Lotnisko Wilamowo. Ksiądz prymas nawet w samolocie nie został poinformowany o docelowym miejscu podróży.