Na Złotej Uliczce byłem już kiedyś. Wcześniej, znaczy się. Pamiętam tylko tyle, że tłum żądnych wrażeń turystów przepchnął mnie przez nią z impetem porównywalnym z falą wypływającą z warszawskiego metra przed ósmą rano.
Co innego \"po godzinach\". Nie ma biletów, nikt nie pogania i jak widać, na obiekcie plaża w grudniu w kawaleryjskim składzie. Luz blues, jak to mówią...
A Uliczka piękna jak malowanie... :-)
dodane na fotoforum: