wigater 2014-04-11
;-))))))
Jest tu, na >garnku<, jeden mój Kolega, który w takim kałamarzu moich warkoczy końce zanurzał!
Siedział w ławce za mną i... nawet nie wiedziałam, że tak psocił...
Dopiero mama - okrzyczała mnie za ufarbowany fartuszek! (A zwłaszcza - ubranie pod nim.)
Ciekawe, czy się domyśli, że o Nim mówię...
(bo przecież... głośno nie powiem, Kto to - obecnie to bardzo poważny i szanowany Pan!)
;-)
A kiedyś... zdarzyło nam się... chrabąszcza tam utopić!
Ale to naprawdę było zupełnie niechcący. Serio!!!
Sam wpadł! Tak długo łaził dookoła otworu, że w końcu się poślizgnął i wpadł...
My go tylko próbowaliśmy wyciągnąć...
No, tak - znowu nikt nie wierzy: zupełnie jak wtedy pani nauczycielka...
:-(
Zobacz, jakie wspomnienia przywołałaś, moja Imienniczko!
:-)))))