Tego trzeba było pogłaskać po glacy.
Głaskałem , ale nie pamiątam jakie szczęście miał mi zapewnić
ewjo66 2017-10-17
każdy potrzebuje odrobine uczucia...:-)
a tak poważnie to płyty nagrobne...z ciekawym postrzeganiem śmierci i spraw duchowych...
mpmp13 2017-10-17
Ja powtarzam,że ze śmiertką trzeba się kolegować to ona pozwoli jeszcze pożyć troszkę.
eleonor 2017-10-17
To jest epitafium kanonika Stanisława Bużeńskiego z 1684 r - tzw szkielet zadumany.
Podobne ma kanonik Zachariasz Jan Szolc z 1682 r. Zlecił wykonanie epitafium artyście Hansowi Aspernen jeszcze za swojego życia, tym samym funkcjonowało ono nie tylko jako obiekt utrwalający pamięć o kanoniku, ale też jako symboliczne zwierciadło przyszłości, w którym kanonik przeglądał się z własnej woli, lękliwie choć z nadzieją na zbawienie.
I tę "nadzieję" i oswajanie śmierci chyba zapewnić sobie można przyjaznym gestem w odniesieniu do kanonika. Chociaż nie wiem, czy któryś z nich w końcu się nie zdenerwuje, jak mu tak ciągle będą miejsce po fryzurze głaskać