Bartuś

Bartuś

tu już dość duży kos, którego znalazłam przy blokowym ogródku. Wraz z jego siostrzyczką wypadli z gniazda atakowanego przez srokę. Maluchy pozostawiłam na balkonie, gdzie po kilku godzinach zostały odnalezione przez ich ptasich rodziców. Przez 9 dni przylatywali do maluchów i je karmili. Po 9 dniach samiczka wyfrunęła i zamieszkała na drzwie pod opieką mamy. Bartuś nie dał rady wylecieć. Miał chore skrzydełko (przykurcz). Był u mnie przez miesiąc, po czym oddałam go do azylu dla zwierząt w Mikołowie. Tam, pod wolierą, zaczął latać i za tydzień będzie wypuszczony na wolność. Cieszę się, że uratowałam dwa maleńkie stworzonka :)