.............

.............

Konaj, me serce - - po co żyć ci dalej?

Żadne z twych pragnień nigdy się nie iści - -

wrze j, aż cię ogień wewnętrzny przepali,

i uschnij, na kształt oderwanych liści.



Milcz i umieraj. Ileżeś to razy

zadrgało próżno; klątwy ileżkrotne

na twe szalone rzucałeś ekstazy,

i znów milczało - - dumne i samotne.



Ale tej nocy posępnej i sennej

nie zdołasz milczeć, szał buntu cię zrywa,

z milczenia twego powstajesz Gehenny,

na ustach twoich drga klątwa straszliwa...



Gdyby ta klątwa zmieniła się w gromy,

skały się skruszą i spłomieni morze,

zadrży sklep niebios wiecznie nieruchomy,

gwiazdy zeń runą w przepaść...
K.P.T.