meryen 2015-08-31
Wczoraj byłam świadkiem takiego obrazka: Starszy pan jechał na wózku inwalidzkim, takim z napędem i trzymał na smyczy psa. W pewnym momencie zatrzymał się nad rzeką, poluźnił smycz tak, żeby pies mógł zejść z wysokiej skarpy do wody (tam jest naprawdę wysoko, a poziom wody bardzo niski). Pies długo chłodził się, nawet nie brodził, tylko stał w miejscu, tak był zmęczony upałem. Wszystko odbywało się w milczeniu, właściciel albo był niemową, albo po paraliżu. To była rozczulająca scena. Chory człowiek a dba o swojego przyjaciela.