kotem

kotem

Doprawdy trudne staje się życie szkolne. Wracanie około godziny 19 do domu jeszcze nie jest takie straszne, ale przeżycie w szkole kolejnego dnia potrafi być bardzo wyczerpujące. Przyzwyczajając się do takiego funkcjonowania bardzo tracę na siłach. Zero czasu dla siebie to przecież dla mnie nowość.
Chciałabym po szkole wyjść z psem na spacer, iść pobiegać z chłopakami na boisku czy tam choćby znowu przesiedzieć 5 godzin przed komputerem. Przytłaczający fakt, nie ma już na to czasu, bo po przyjściu ze szkoły trzeba szybko się pakować, kąpać i zbierać do spania bo jest już późno.
Mój winamp nawala, nie mam ładowarki do mp4 i czas na słuchanie muzyki zniżył się do poziomu zero.
Tak. To wszystko jest straszne. Ale mi się podoba, a to jest dziwne.
Długie siedzenie w szkole ma też swoje dobre strony, idealne relacje z wszystkimi to coś, co starałam się osiągnąć od bardzo dawna. No, więc podsumowując moje życie szkolne, to by było chyba na tyle? O życiu prywatnym nie będzie prawdopodobnie jeszcze długo, bo jak na razie, nie mam na nie ani miejsca, ani czasu. Nie mogę tylko dojść do szczerej, pełnej i prawdziwej odpowiedzi na pytanie, czego tak naprawdę jest mi żal. Chyba tego, że moje optymistyczne patrzenie na świat odeszło w niepamięć, nie potrafię już radzić sobie z problemami tak szybko i sprawnie jak kiedyś. Moje artystyczne poglądy przygasły, mniej rzeczy jest dla mnie wyjątkowych.
Zbyt wiele zmian.
I wiecie co? Chciałabym mieć swój aparat, swojego kota i swój kawałek łąki z pająkami.