Kupiłem rower i już się mieszczę
Samochodami toczą się leszcze
Kupiłem rower i jestem z przodu
I wcale nie żal mi samochodu
Kupiłem rower, będę mu wierny
Z klimatyzacją, przeciwpancerny
Teraz rozwijam szybkości dzikie
Trochę asfaltem, trochę chodnikiem
Kilo granatów wiozę w plecaku
Ludzie się boją moich zderzaków
Lecz ja ich mijam z prawa i z lewa
Jestem uważny, proszę się nie bać!
Głowę ukryłem w hełmie stalowym
Chyba najbardziej szkoda mi głowy
Choć przejechałem wkoło Europy
Tu można wlecieć w jakieś okopy
Zbroja żelazna, szabla u boku
Skrzydła na plecach, szaleństwo w oku
Pióra na wietrze barwnie łopocą
Gdy je dynamo oświetla nocą
Jadę zdobywać parki i skwery
Chociaż mnie bolą cztery litery
Mówicie z dumą: „ech, co za wariat”,
A to po prostu leci husaria!
Gdy zobaczycie takie zjawisko,
Będziecie wiedzieć, że jestem blisko
Gwiazdy spadają, łuna na niebie
Niby kometa lecę przed siebie,
Żeby raz przeciąć to, co was boli,
Żeby was odbić z ciężkiej niewoli