Chrzest małego scandika :)

Chrzest małego scandika :)

Dziś mój maluszek po raz pierwszy wyruszył ze mną w teren. Przyniózł mi szczęście :) Efekt wyjścia widać na zdjęciu :)
Co prawda nie pracował za dużo, jedynie dwa razy przycinał żyłkę, bo straciłem dwie blaszki. Ale najważniejsze, że dałem rady tą jedną sztukę wyciągnąć przez malutki okoniowy przerębel. Jak ja to zrobiłem, że on mi nie obciął blaszki to ja nie wiem.
Niestety chwilę potem miałem w przeręblu obok kolejne potężne branie. Istny potwór musiał być, bo opór jakbym ruską łódź podwodną zachaczył. Żyłka zaśpiewała, wędka wygięła się do szczytu możliwości i ostatecznie żyłka zrobiła: pstryk. A ja wydałem okrzyk: k...a!!!! O ja p...lę, co to k...a było???

gadzioo

gadzioo 2012-12-23

zebaty nie spał :)

pinecha

pinecha 2013-07-24

... no cóż, czasem i tak bywa :-(

-dopadniesz do następnym razem ;-)

dodaj komentarz

kolejne >