Czyli tak:
Poszłam dzisiaj wprowadzic konie z chlopakiem...on wzioł siwego,a ja chcialam wziasc Canusia,ale strasznie dziwnie sie zachowywal i nie dal mi sie zapiac...
Poszlismy pod brame juz pod domem a gniady zaczoł biegac i szlec...:/ ok myslalam ze jak chce biegac to niech sie wybiega i tak po 10 minutach szarzowania stanoł i wołał siwego ale on byl zajety zabieraniem z kieszeni chłopakowi gruszek,wiec stwierdzilam ze pojde po gniadego i tez go przyprowadze na gruszki:-)
Poszlam po niego i zapielam i zaczol w kolo mnie biegac,skakac,tak sie rozpedzal do galopu (trzymalam go jedna reka) ale ani razu mnie nie szarpnoł to ja do niego mowilam i szeptalam ze ma sie uspokoic i doszlismy do domu...
Wprowadzilam go do boksu i nie slysze zeby kopal...poszlam nakroic im jabłek,dałam im i jeszcze dostaly siana na noc. Ale i tak cała noc kopał znowu wykopał deske z boksu,rano przyjechal taki Pan i powiedzial ze on chyba nie widzi na jedno oko...bo na podworku wszedł wprost na krzesło dlatego wet bedzie w poniedzielek i okaze sie co dalej...trzymajcie kciuki zeby wszystko bylo ok :)
Pa:*
dodane na fotoforum:
kokonie 2013-09-14
oby wszystko było ok :)
super