dorodne owoce balonów
pękate i pstre dynie
urwały się lekko do nieba
krajobraz stracił wiarygodność
eteryczne giganty powtórzone we wszystkich oknach
sennym łukiem ominęły wieżowce
i odpłynęły
ciągnąc na łodygach piknikowe kosze
klatka po klatce
wracali do śniadania zwolnieni surrealiści