Noc zajrzała swą ciszą w świat myśli,
żar kominka rozświetlił nastroje,
pomyślała, że sen jej się przyśnił
i w salonie są tylko we dwoje.
Kiedyś los dla nich nie był łaskawy,
każde rzucił gdzieś w inne ramiona,
lecz wspomnienia bez żadnej obawy
zostawiły subtelne znamiona.
Bo czy można odebrać marzenia,
melancholii spakować kobierce,
w życiu żadnej tragedii wszak nie ma,
kiedy album przegląda jej serce.
Ogień błyszczy w kominku magicznie,
iskry tańczą, a w głowie wciąż dziwy,
chce by życie miał idylliczne,
pragnie by był po prostu szczęśliwy.
Choć dla innych wybija godzina,
ona tylko ma tęsknot naręcza,
ciągle miło to imię wspomina ,
tęczę marzeń wciąż trzyma w objęciach.