[33046283]

taka to mgla dzisiaj o godz.5.oo rano...
jest godz. 7.oo a mgla sie jeszcze spotegowala...

to chyba tak przed tymi upalami...

Sianokosy

Wczoraj jeszcze wiatr kłaniał traw bogate łany.
Ziół kobierce, pachnące, dziś zaległe sianem,
Które słońce czerwcowe na ogniu przetrwania,
Wonnym zwierząt pokarmem schnie do zimowania.

Rojno w polu i gwarno, kobiety i chłopy,
Grabią, siano kopcują, ustawiając w kopy.
Sianokosy u szczytu, słońce wszakże służy,
Lecz po prawdzie za długo, już o burzy wróży,
Zatem ruch jak w mieście. Na łące bociany,
Kędy ludzi jest mało, kopiec pozbierany,
Stoją biali piechurzy, niczym janczarowie,
Z uniesionym szabliskiem, trzymają przy głowie,
Nieruchome posągi, spoglądając przed się,
Czasem szmer, rechot żabi, miła piosnkę niesie.
A bogactwo łąk naszych od myszy po żaby,
Od Wołynia, Polesia do Odry i Łaby,
Od Bałtyku, północy aż po Morze Czarne,
Płynie miodem i mlekiem, złotym sypie ziarnem.
Bóg nad wyraz nam szczodry przy dziele stworzenia,
Nie miał w świecie za wiele już do powiedzenia,
Stąd i wrogów wokoło różnobarwne sępy,
Chętnie Ziemię by Polską rozdarli na strzępy.

Ale skrzypią już wozy, zbyrkają po łąkach,
W drobniastej konstrukcji, w powozie,, w pałąkach,
Strzela, stęka. Wio, wista, hejta, Baśka razem.
Dla postrachu świst bata, komenda z rozkazem.
Końcem łąki się toczy, na granicy, skrajem,
By rozpocząć zbiór siana, dziadowym zwyczajem,
Jeden siano układa, a reszta w ukropie,
Kopy skrzętnie przynoszą kopeczka po kopie,
Góra siana złożona, sterta tak wysoka,
Temu, który nań siądzie ma głowę w obłokach,
Ziemi żadnej nie widać, niebo szafirowe,
A na niebie chmur ptaki, na tle turkusowej.

Już powozem ściągnięto, dzieciska po sznurach,
Pną się sprawnie do wierchu, gdzie samiutka góra.
Wóz się wreszcie poturlał, kolebie w wsze strony,
Jakby drogą nie toczył, na skrót przez zagony.
Dobrze zatem, że wąwóz, nikt by nie dał rady,
Tyle krzywizn na drodze, doły i kaskady.
Wreszcie z polnej na wiejską, tu wyższa kultura,
I łagodniej się toczy, po brzyskach nie hula.

Gdzie te lata szczenięce? Gdym po wozach łaził,
Siana zapach pochłaniał i na sianie smażył.
Wiodłem życie beztroskie z dzieciarnią po społem,
A rodzice tuż obok, kroczyli z mozołem.

Tamto życie i dzisiaj, ma odwieczne cechy,
Starych czasów uroki, zmartwienia, uciechy.
Dzisiaj pachnie też miodem, rzeki płyną mlekiem,
Rzadkich ptaków gromady, jak kiedyś przed wiekiem.
Czysta woda, powietrze, mateczne ostoje,
Raj królewskich motyli, wszech owadów roje,
Rzeki wstęgą błękitną, jak krew płyną z cicha,
I dopóki popłyną organizm oddycha.
Żyje zatem i ciało naszej Matki Ziemi,
I oddycha sercami we synach prawymi.

Wypisują poeci na niejednej strunie,
Choć człek wiele zbudował, wcześniej, później runie.
Ponad czasem Bóg stworzył, zawsze dzieciom wierna,
I oddana jak Matka, wieczna, nieśmiertelna - Ojczysta Ziemia.

Józef Bieniecki

(komentarze wyłączone)