[1995143]

MOJA CÓRKA NIEZNAJOMEJ

Był taki moment, kiedy czułam się całkiem dobrze. Towarzystwo tej niewielkich gabarytów osoby bardzo mi odpowiadało. Słowa, które bezustannie płynęły z jej ust były interesujące i pełne treści. Trzy słowa bezustannie płynęły z jej ust. Trzy słowa, których do chwili teraźniejszej nie umiem pojąć. Wielcy ludzie chodzący wokoło co chwilę przysłaniali mi i tak niewyraźny szkic Ów małego człowieczka, tylko ślepe staruszki zatrzymywały się na chwilę wsłuchując się w ciszę krajobrazu otaczającego wtedy każdego z nas. Ślepi starcy przechodzili całkiem obojętne przez tłum inteligentnych i niedorozwiniętych. Usiadła obok mnie młoda kobieta o mocno kręconych włosach w kolorze złota, szeptała coś sama do siebie, a wiatr szumiał wśród jej loków. Wiatr szalał między nami, tańczył do nieznanej mi jeszcze melodii. Z czasem każdego porywał do tańca i z każdym pląsał po łące pełnej kwiatów i zagubionych ludzi. Szept siedzącej obok kobiety przerodził się w bełkot, później przeraźliwy krzyk.
Narodziło się dziecko, obok mnie dziecko się narodziło. Wzięłam je na ręce, przytuliłam do pustej piersi, było maleńkie, bezbronne, nagie. Okryte ramieniem moim przestało płakać. Wstałam, poszłam przed siebie, drogi nie było. Dziecko zasnęło. Matka zasnęła. Dziecko śpi. Matka nie żyje. Dziecko śpi na moim ramieniu. Matka leży na łące, która spija z kobiety resztki ciepłej jeszcze krwi. Mała osoba, która wcześniej zdawało się, znała tylko trzy słowa, teraz płynnie odmawia modlitwę nad zwłokami złotowłosej kobiety, która dała z siebie wszystko, żeby przetrwać. Serce jej- bije w piersi niemowlęcia, jej łzy wypłyną, jak tylko dziecko zgłodnieje i oczka otworzy, których barwy nie znam jeszcze....
Nieznajoma złotowłosa dała mi córkę....
... moja córka nieznajomej!!!