Historia Sarki.

Historia Sarki.

Skoro napływają takie prośby, to opowiem Wam historię Sary ;)
Ludzie wciąż jej słuchają i nie mogą uwierzyć, że mogła być prawdziwa. W gazetach się pisze o psach które zniknęły na rok, na dwa... Ale 7 lat to masę czasu...
W 7 lat można przebudować życie na 1000 różnych sposobów.
W 7 lat można zmienić szkołę, pracę, zamieszkanie...
Ale w 7 lat nie da się zapomnieć o swoim przyjacielu.

W 2003 roku suka sąsiada miała szczenięta. Mieszkamy na wsi. Sąsiad trzymał psy przy budzie na łańcuchach. Ja miałam wtedy 9 lat i chodziłam bawić się ze szczeniakami. Przeżywałam, że są w takich warunkach, jak każde dziecko chciałam mieć też własnego szczeniaczka i rodzice zgodzili się zabrać ostatniego, który został żeby znaleźć mu dom. Do tego czasu miał być mój. Trafiła do nas wtedy Sara (miała na imię Dora od bohaterki mojej ulubionej bajki). Przez pół roku mieszkała u nas, a rodzice szukali dla niej domu. Pewnego dnia, gdy wróciłam do domu rodzice powiedzieli, że suczka uciekła. Wiedzieli, że nie będę chciała jej oddać, ale mieliśmy już jednego psa. Chodziłam po okolicy i rozwieszałam plakaty. Po tygodniu przyznali się, że ma nowy dom. Mieszkała 20 km od nas i przez pierwszy rok dostawaliśmy informację co u niej. Mieszkała w bloku ze starszym małżeństwem. Potem rodzina przeprowadziła się i po Dorze ślad zniknął...
W 2010 roku zostałam wolontariuszem w krakowskim schronisku. W marcu 2011 poproszono mnie o wyprowadzenie boksu A5. Podczas spaceru nachyliłam się po aparat, a ona ugryzła mnie w nos! To dziwne, ale robiła tak gdy była szczeniakiem. Od razu obudziła we mnie tęsknotę po Dorci i dziwne przeczucie, że to właśnie ona. Nie wiem czy mnie poznała, ale wykazywała mną większe zainteresowanie niż innymi. Przeżywała nasze spotkania. Zaraz po powrocie do domu znalazłam stare zdjęcia (jeszcze od pierwszych właścicieli) i wszystko się zgadzało. Charakterystyczny rozkład łat i skarpetek. Zaczęłam szukać informacji. Okazała się, że po śmierci właścicieli trafiła do schroniska, rodzina wzięła mieszkanie, a jej się pozbyli. Zgadzała się data urodzenia. Ja byłam pewna, że to ona. Pozostało namówić rodzinę. Mieliśmy 2 psy, a rodzina średnio wierzyła w cudowne odnalezienie Dory. W końcu przekonałam ich do adopcji. W maju pojechaliśmy do schroniska i suczka wróciła do nas. Teraz ma na imię Sara, bo tak nazwano ją w schronisku, gdzie spędziła pół roku i schudła 15kg (na 600 psów nie każdego ma się okazje zobaczyć...). Zupełnie zapomniała o przeszłości. Kocha nas bezgranicznie i teraz nadrabiamy stracony czas.

stokrop

stokrop 2012-06-09

poryczałam się...
szczęście zagościło już na zawsze w serduchu psiaka i w twoim zapewne też :)
nie każdy podchodzi z miłością do zwierzaków, aż nie mogę w to uwierzyć, że ludzie nie szanują ten bezinteresownej miłości zwierzaków do nas...ja ze swoim musiałam się pożegnać (sama musiałam podjąć tą decyzję, choroba postępowała bardzo szybko) 3 lata temu i do tej pory tęsknię
cieszę się razem z wami i dziękuję za tak piękną i budującą historię :)

mousik

mousik 2012-06-09

:) psy to najbardziej kochane stworzenia na świecie :)

kromis

kromis 2012-06-09

wzruszajaca historia....ciesze sie, ze juz jestescie razem, na zawsze!

werina

werina 2012-06-09

mi też łza się zakręciła...
Najszczęśliwsze zakończenie jakie mogło być :))))
Bardzo się cieszę. Utratę przyjaciela który kocha bezinteresownie i bezgranicznie trudno przeżyć, a co dopiero zapomnieć... Wspaniale że jesteście razem ! :)

endzi01

endzi01 2012-06-09

wiesz...ja już dawno poznałam jej historię,lecz mimo wszystko ryczałam jak bóbr :) niesamowite :)))

selsun

selsun 2012-06-23

cudny finał:)
psy, to przecudowne zwierzęta, lepsze towarzystwo niz w wiekszosci ludzie

barusia

barusia 2012-07-07

poryczalam sie ,piekne zakonczenie....

dodaj komentarz

kolejne >