Słychać je było w całym lasku. Para nawoływała się głośno i wizytowała jedną z dziupli w złamanej osice.
Byłam dyskretna i obserwowałam je ze sporego dystansu (stąd te różne gałązki w kadrze), bo nie ma nic gorszego niż zbliżanie się dziupli czy gniazda. Zawsze grozi to porzuceniem przez ptaki lęgu albo z trudem znalezionej miejscówki.