Dziś godz. 6.15, wychodzę po chleb jak co dzień. Taka obwoźna piekarnia codziennie świeże pieczywo pod sam dom. Nad ziemią wschodzące słońce, ale kolor tak niesamowity że biegiem do domu po aparat. Wracam po niespełna 30 sekundach a słońce ktoś zabrał, zniknęło nie ma. Po chwili ponownie wyszło, ale już nie całe i nie w takich barwach. Cóż pstryknąłem takie jakie było.