Zawsze razem, niezbedni sobiE
Jednak caly czas osobnO
On tu, ono wysoko w gorzE
On, gdy je widzi kwitie, blyszczy radosciA
Lecz, gdy ono zachodzi traci koloR
Umiera czastka jego duszY
Ono caly czas szczesliwE
Zawsze promienne i wesolE
Wciaz nic nie wie, nie podejrzewA
Nastepne wzniesienie znow powrocilO
Tym razem nic nie rozkwitlO
Nic nie nabralo koloroW
On stracil swoja dusze, swoje zyciE
Pozostala po nim szara pustkA
Ono przestalo juz wschodziC
Stracilo sens, dla ktoregO...
Chcialo to zrobiC