Taka historia
Nie doceniając tego co miałam,
biegłam za upragnionym,
święcie wierzyłam, że złapię,
po drodze straciłam spokój.
A co mi po nim - myślałam butnie
- chcę być szczęśliwa i będę!
Nocami serce w piersi się tłukło,
a w pracy trzęsły się ręce.
I ból dopadał psychofizyczny,
w gardle przyczajał się skowyt,
coś wyrzuciło poza margines.
Wyhodowałam potwora.
Tkwił gdzieś głęboko, zakorzeniony,
ani to wyrwać, ni zatruć.
Padłam bez siły. Nie będę gonić!
Właściwie nie było za czym.
Leżąc, bezmyślnie patrzyłam w sufit,
a kiedy wreszcie zasnęłam,
spokój cichutko, na palcach wrócił.
I wstałam. Z planem na siebie.
Spokojnej nocy!
dodane na fotoforum: