I znowu mi jakoś tak znów pod górkę z terminami i życzeniami. W Sylwestrowy wieczór zamiast składać życzenia rodzinie i znajomym bawiłem na Bródnie i oglądałem sobie życie na gorąco. W szpitalnym korytarzu oczekiwały głównie osoby stare i w średnim wieku ale też młoda kobieta na noszach ze zmasakrowaną twarzą (wypadek czy zupa była za słona???) czy też duży drab zakuty w dyby na plecach i w obstawie 2 policjantów. Z rozmów z personelem wynikało, że i młodzi też będą, wkrótce... i to całą falą napływającą drzwiami i dowożeni karetkami. No cóż Sylwester.
:-)
:-)