Wojnowo

Wojnowo

Klasztor Starowierców pw. Świętej Trójcy i Zbawiciela
W Wojnowie (Eckerdorf), jednej z najbardziej malowniczych miejscowości na Mazurach, nad Jeziorem Duś znajduje się zespół klasztorny starowierców z maleńką molenną.
Staroobrzędowcy, zwani także filiponami, nie uznali w XVII w. reform patriarchy Nikona, wprowadzonych w Rosyjskim Kościele Prawosławnym, za co byli prześladowani i musieli emigrować z Rosji.
W ich obrządku nie ma popa, odrzuca się tradycyjną prawosławną hierarchię. Najważniejszą osobą jest nastawnik cieszący się autorytetem wiernych, który znając język starosłowiański, śpiewa i prowadzi modlitwy. Mszy jako takiej więc nie ma, bo brak jest wyświęconych duchownych, co jednak nie przeszkadza w udzielaniu chrztów. W przeciwieństwie do klasycznego prawosławia, gdzie wierni żegnają się trzema palcami, starowiercy robią to dwoma. Procesje wokół świątyni u starowierców odbywają się zgodnie z ruchem słońca, u prawosławnych jest odwrotnie. Zasadą u starowierców są liczne posty. Dla tych, którzy ich skrupulatnie przestrzegają, wypada 200 dni w roku.
Dzieje mazurskich staroobrzędowców są ściśle powiązane z klasztorem wojnowskim. Początki klasztoru sięgają 1836 r., kiedy to starzec Lawrientij Rastropin (1762-1851) założył nad brzegiem jeziora Duś małą pustelnię. W 1847 r. przekształcono ją w klasztor, którego pierwszym igumenem (przeorem) został Michaił Chawronin, a w 1849 r. klasztor stal się filią słynnego ośrodka staroobrzędowego w Moskwie, zwanego Cmentarzem Prieobrażeńskim.
W wyniku zaostrzających się w Rosji represji wobec staroobrzędowców klasztor wojnowski stał się schronieniem dla wielu prześladowanych. Największy rozkwit klasztoru przypada na lata 1852-1867, gdy igumenem był Paweł Pruski (Pieter Iwanowicz Ledniew, 1821-1895).
W 1867 r. Paweł opuścił Mazury, udał się do Rosji i przeszedł na jednowierstwo, podporządkowane hierarchii Kościoła prawosławnego. Odejście Pawła wywołało we wspólnocie staroobrzędowej ostry kryzys. Klasztor chylił się ku upadkowi i w 1884 r. stał się własnością jednego z zamożnych staroobrzędowców, Uliana Slowikowa. Wtedy to starowierska wspólnota zaczęła stopniowo maleć na rzecz jednowierstwa. Staroobrzędowcy podjęli więc akcję przeciwdziałającą, wysyłając do Moskwy specjalne emisariuszki. W wyniku tej akcji już w 1885 r. przysłano na Mazury młodą zakonnicę Eupraksję (Jelena Pietrowna Dikopolska, 1863-1943), która po pewnym czasie odkupiła na swoje nazwisko klasztor wraz z przylegającym doń gruntem. Wokół niej zgromadziły się siostry zakonne przybyłe z Rosji oraz pozostałe przy życiu mniszki ze spalonego żeńskiego monasteru w Pupach (Spychowo) i nieco później założonego klasztoru w Majdanie. Do największego rozkwitu doszedł żeński klasztor tuż przed wybuchem I wojny światowej. Jego działalność zahamowało jednak dalsze przechodzenie miejscowych staroobrzędowców na jednowierstwo.
Zakonnice obok praktyk religijnych i ciężkiej pracy na roli klasztornej, z której się utrzymywały, prowadziły także działalność opiekuńczą w stosunku do ludzi starych i kalek.
Klasztor przetrwał kolejne zawieruchy wojenne i stanowi dzisiaj bardzo interesujący zabytek kultury religijnej i obyczajowej.
Po śmierci ostatniej przeoryszy w 1968 roku tereny klasztorne przeszły na własność Leona Ludwikowskiego, ojca Krzysztofa Ludwikowskiego, obecnego właściciela i opiekuna klasztoru. Ludwikowscy są mocno wierzącymi katolikami, ale zobowiązali się do opieki nad starowierskim klasztorem, a także do utrzymania na własny koszt żyjących zakonnic, a potem do ich pochowania.

Dawniej dostać się na teren klasztorny było bardzo trudno bo otaczał go wysoki na 2,5 metra mur, a siostry bardzo strzegły swojej prywatności.
Teraz przyjeżdża się tu jak do muzeum, ale atmosfera tego miejsca wcale nie jest muzealna i każdy zwiedzający jest tu mile widziany.
Dziś zabudowania otacza murek ze skromną bramą. Wokół podwórza ciągną się budynki zakonne i gospodarcze a w centrum stoi świątynia.
Budynek klasztorny wyróżnia się odnowioną elewacją i krzyżami z charakterystycznie przekrzywioną dolną poprzeczką. Tak jak i w prawosławiu ta poprzeczka to nawiązanie do dwóch łotrów ukrzyżowanych po obu stronach Chrystusa. Jeden z nich w ostatniej chwili się nawrócił; przekrzywiona belka symbolicznie pokazywała drogę jednemu do nieba, drugiemu do piekła.