droga, droga, droga...

droga, droga, droga...

jest bardzo ważną częscią mojej opowieści- przemieszczanie się między Arizoną, Nevadą, Kaliforinią, Utah i Nowym Meksykiem, ogromne odległości między parkami narodowymi i stanowymi ( a także dwoma cudem jakimś nadal w posiadaniu Indian)- ponad dwa i pół tysiąca mil w dziewięć dni (policzyłam właśnie- to średnio 277 mil dziennie, czyli 445 kilometrów). Jasne, było nas 4 kierowców, ale jeden, uparty oddał kierownicę raz a i to na jakieś 40 minut;o)

https://www.youtube.com/watch?v=KYCyJwyOmkQ

halka

halka 2014-10-23

Niestety,kraj tak olbrzymi,że aby coś zobaczyć trzeba przemierzyć tysiące kilometrów...i często nawet "coś" boli od siedzenia:) Pomimo wszystko ja lubię podróżować samochodem nawet gdy jazda w niezmieniającym się krajobrazie,staje się po kilku godzinach nużąca.Drogi w Stanach są wspaniałe ...można mknąć po nich jak po stole.
Piękne ujęcie drogi.Pozdrawiam ze słonkiem ☼

jaska15

jaska15 2014-10-23

hej Anusia,droga jak na koniec Swiata,piekny kadr i fajna gitarka,jestem na chwile,odpoczywam i ogladam DVD ze starymi filmami,dzisiaj bedzie Casablanka,milego!

dodaj komentarz

kolejne >