wylazł sobie spokojnie przed naszym samochodem , szczęśliwie na tyle wcześnie, że zatrzymaliśmy się bez trudu. Było to tak nieoczekiwane, że zajęło mi trochę, żeby zebrać szczękę z siedzenia, sięgnąć po aparat i przez szybę ( a jakże!) cyknąć dwa zdjęcia. W zeszłym roku w Alasce szukaliśmy misiów tychże i w końcu, prawie w chwili, kiedy poddaliśmy się, były. Tym razem nie liczyłam na takie spotkanie wcale. Dodam tylko, że były czarne niedzwiedzie bodaj dwukrotnie, ale, że mam je przynajmniej raz w roku u siebie przy ptasich karmnikach- nawet nie sięgnęłam po aparat. Tak się rozpaskudziłam! ;) Grizzly jednak, to zupełnie inna para kaloszy!
dodane na fotoforum:
mariol7 2017-08-08
To jest "ta megłega"... ;-)
Jakby co: http://www.garnek.pl/mariol7/33270759/i-kolejny-weekend-za-nami-1-2
ewjo66 2017-08-08
ja chyba bym pobiegła do niego :-))))))))))
durna taka jestem, że w stosunku do zwierząt nie mam hamulców i dystansu :-))))))))))
rozszarpałby mnie zanim bym się zorientowała :-)))
basik44 2017-08-12
Fantastyczne spotkanie i dobrze ,że akurat jak byliście w samochodzie wszedł Wam w drogę ..........
tebojan 2017-08-12
Dwóch Rosjan na drągu niosło niedźwiedzia.
-Grizli? Pyta turysta
- Niet. Strilali!