Wrześniową wędrówkę podsumowuję kolażem tak jak miałam to zwyczaj robić w poprzednich latach mojej bytności w Garnku...
Im wyżej tym chłodniej i pochmurniej było ,ale w pamięci pozostaje jako kolejne piękne i spełnione marzenie...jak zawsze pozostaje niedosyt i nadzieja ,że znowu dane mi będzie tam zawitać...