Minęły 4 miesiące

Minęły 4 miesiące

Oba zdjęcia przedstawiają tego samego kota.
Mojego Kuzco.

Wiara i miłość potrafią zdziałać cuda. :)

(po lewej: sierpień br, po prawej: aktualnie)

kaarcia

kaarcia 2010-12-11

widać różnicę, dobrze, że jest już dobrze...

edyta27

edyta27 2010-12-11

Dziękuję i pozdrawiam cieplutko na dobranoc !!!
Głaski, głaski, głaski dla wspaniałych kotków !!!

basia2

basia2 2010-12-11

Jest wspanialy....pozdrawiam cieplutko..

agnes71

agnes71 2010-12-12

Mozna by rzec ,ze Kuzco jest teraz puculowaty i uszka ma bardziej rozowe:)
JESTES WIELKA MARTO

fela1

fela1 2010-12-12

Marta, jesteś przede wszystkim nieoceniona, choć doceniana :)) Dzięki Tobie tak wiele kotów chorych,zaniedbanych i nieszczęśliwych trafiło do kochających ludzi, mają swoje łóżka,sofy,drapaki i morze miłości. Nawet Toffi i Ufka dzięki Tobie były kochane i szczęśliwe. Ci, których "obdarowałaś" kociowymi są teraz naprawdę zadowoleni, choć może nieco eee mocniej zaprzyjaźnieni z wetami.

kromis

kromis 2010-12-12

Masz racje, ze wiara i milosc potrafia zdzialac cuda i wyleczyc choroby... ja tez mocno wierze, ze z diablecia wyrosna jeszcze koty.

m85onia

m85onia 2010-12-12

Jaka metamorfoza!
Z brzydkiego kaczątka się zrobił łabędź :)

puszek

puszek 2010-12-12

jaki wypielęgnowany, dorodny, futrzasty kocur wyrósł z tego zabidzonego wypłosza......ma w oczach spokojną pewność ludzkiej miłości, własnego domu i bezpieczeństwa. Jesteś klejnotem wśród ludzi, osobą o wielkim, ciepłym serduchu, woli czynienia dobra i olbrzymem pracowitości. Podziwiam i chylę czoła. To prawdziwy zaszczyt dla mnie, że mogę poprzez garnuszek spojrzeć na twoje szczęśliwe zwierzaki.
Zdrowia i dużo siły, bo bez ciebie świat straciłby światło.

irenam

irenam 2010-12-12

Robi się z niego potężny kocurek. Przyjął już kształty głowy dojrzałego kota.
Pozdrawiam serdecznie.

zuuzik

zuuzik 2010-12-12

tuniax chapeau bas:) Twoje chłopaki i dziewczyny to szczęściarze, co widać na załączonym obrazku, Kuzco się do nas uśmiecha:)

manu9

manu9 2010-12-12

Podziwiam kicie i z pełnym szacunkiem patrzę na to co dokonałaś, na te uratowane kocie duszyczki, które zaznały w końcu miłość i ciepło płynące od kochających je ludzi. Pozdrawiam i oby tak dalej :)

P.S. nie możemy przeżyć że zalogowałam się na garnek o 2-3 tyg. za późno - w innym przypadku Lara nie trafiłaby do ludzi, którzy Ci ją oddali jak zabawkę - byłaby u nas i miałaby, tak jak u Ciebie, pełną miskę i wiele miłości :)

jan07

jan07 2010-12-12

Szok!!
manu... ja przypuszczam czemu Lara została oddana... tak jak moja Uffie musiała zostać uspana...

tuniax

tuniax 2010-12-12

jan07: Lara jest u mnie. I ma się dobrze. :)
Oddano ją, bo zaczęła kichać, miała ze stresu biegunkę, no i JEST MAŁA. A w tej filigranowości koteczki cały urok. ;)
Niestety (albo na szczęście) zaczęła ostatnio lekko przybierać.

jan07

jan07 2010-12-12

Tak.......... Uffie też miała pewnie biegunkę i katar ze stresu?? I też była wychudzona, bo miała tremę przed nowym domem??
Ja myślę, że prawda w końcu powinna wyjść na jaw. Choć może za późno, bo wszystkie kotki już oddane...
Cieszę się, że tak dużo trafiło ich do Ciebie, bo przynajmniej żyją!

jan07

jan07 2010-12-12

P.S. Fela, święta racja... tak dużo kotów chorych, zaniedbanych, nieszczęśliwych.... Szkoda, że ludzie którzy je brali z miłością i chęcią nie byli tego świadomi.

tuniax

tuniax 2010-12-12

Wszyscy byli świadomi. Większość kotów była do doleczenia i dożywienia. Wszystkie koty widziałam i znałam ich stan. Fela1 zresztą też. Uffka i Toffi były koteczkami, które wyglądały najlepiej i u nich ani dotychczasowa opiekunka, ani ja, ani nikt inny nie widział nawet najmniejszych symptomów jakiejkolwiek choroby.
A stres nie był u kotów bynajmniej spowodowany tremą przed nowym domem, a trudną nerwową sytuacją w domu dotychczasowym.

Dwie kotki nie dały rady. Tego nie zmienimy. Reszta doszła bądź też dochodzi do siebie. Są kochane przez nowych opiekunów. Znam niewyobrażalny ból po utracie ukochanego zwierzaka i rozumiem. Ale w tej chwili szukanie winnego i bicie piany uważam za bezcelowe. Nie wróci to życia koteczkom. Tyle.

(Aha, do mnie trafiły tylko dwa - Kuzco w stanie bardzo złym i Lara w stanie zadowalającym.)

fela1

fela1 2010-12-13

Jan07: Jak okazało się,ze są koty do wzięcia pierwszą moją myślą było wziąć Toffi, ze względu na uroczą szachownicę na mordce. Uffie głaskałam jak leżała na blacie - one jedne nie były skołtunione i poczochrane,zdecydowałam się na Felicję, bo wszyscy byli przekonani,że młode koty zostaną adoptowane najszybciej - Fela miała już 3,5 roku i miała dzieci. Tak nerwowo biegającego,wychudzonego, prawie bez sierści kota nie widziałam nigdy wcześniej. To co przeżyłyśmy po drodze z Martą to nasze..ale mogło się stać zupełnie inaczej. I to ja płakałabym dzisiaj po kocie. To była loteria.. zresztą i Marta i nowi właściciele Peppera najlepiej wiedzą jak bardzo te koty były chore,prawda?

tuniax

tuniax 2010-12-14

Dokładnie. Chore koty, o których wiedziałyśmy (Fela i ja):
- Kuzco - stan zapalny uszu, stan zapalny przełyku (przez co nie jadł i chudł), katar, osłabienie, wylinienie,
- Frotka - przerost migdałków (przez co kicia się śliniła i wystawiała języczek),
- Rubi (u agnes71) - katar, w trakcie kuracji antybiotykowej,
- Felicja (u fela1) - 3 miesiące po porodzie, osłabiona, wyleniała i wychudzona,
- Peper - stan skołtunienia od 1 do 10: 11, rana na karku - odczyn poszczepienny, alergia pokarmowa, stan zapalny dziąseł.
Żadne z pozostałych kotów nie miały symptomów jakiejkolwiek choroby i wymagały jedynie li tylko dożywienia i wyprzytulania.
Myślę, że to już EOT.

zabuell

zabuell 2010-12-15

Nie musisz nawet pisac ktore jest PRZED a ktore PO. Widac dokladnie te pyzate poliki, siersc gesta a blyszczaca, was dziarski, oko sie skrzy a ucho czujnie postawione! Taki pychol to najlepsze podziekowanie za Twoje starania i troske.

jan07

jan07 2010-12-17

"Wszyscy byli świadomi. Większość kotów była do doleczenia i dożywienia. Wszystkie koty widziałam i znałam ich stan."

To dlaczego NIKT nie poinformował mnie o jej stanie>? Gdy dzwoniłam do właścicielki, pytałam o wszystkie szczegóły, o przebyte choroby, to odpowiadała, że wszystko jest super?? Byłam z Uffie u 3wetów i każdy stwierdził, że jej stan nie jest od dziś, że choruje minimum od 2 m-cy a ode mnie do weta trafiła po 2dniach pobytu... Oczywiście nikt teraz nie ma sobie nic do zarzucenia, tylko moja rodzina cierpi po stracie kici.

tuniax

tuniax 2010-12-17

No to sobie pocytujmy:
"Uffka i Toffi były koteczkami, które wyglądały najlepiej i u nich ani dotychczasowa opiekunka, ani ja, ani nikt inny nie widział nawet najmniejszych symptomów jakiejkolwiek choroby."

Uwaga, teraz to mnie poniesie...

Potrafisz czytać, kobieto, ze zrozumieniem?

Mam wrażenie, że masz problemy w innej sferze życia, jesteś sfrustrowana i za wszelką cenę szukasz upustu. Jestem w stanie wiele zrozumieć, jestem w stanie zrozumieć ból po stracie zwierzaka, ale nie jestem w stanie dyskutować z kobietą o psyche "ściany", do której nie docierają jasne argumenty, i to z trzech źródeł.
Wiesz co, jan07? Bądź zdrowa. I dbaj o nogi.
Pozdrawiam.

fela1

fela1 2010-12-19

Jan 07 : zupełnie nie rozumiem tego co piszesz, przecież napisałam Ci,że i Toffi i Uffi były w najlepszym stanie. Z wyglądu. Nikt nie przyjeżdżał z wetem i kompletem odczynników,żeby przebadać kota przed adopcją. Braliśmy,że tak powiem kolokwialnie to co było. Ty wzięłaś kotkę najlepiej wyglądającą, czyli w domyśle zdrową. Wielu z nas brało wręcz przeciwnie - vide zdjecia Kuzco, któremu wet wbił w książeczkę zaświadczenie,że kot jest zdrowy.Jaki miała powód właścicielka będąca w takiej traumie,żeby mu nie wierzyć?? Piszesz,że kotka była chora przez minimum dwa miesiące..a pamiętasz co działo się w tym domu wtedy? Nie zrzucaj winy na nikogo, bo to niczyja wina,że wzięłaś akurat Uffi - sama ją wybrałaś.

jan07

jan07 2010-12-19

Wiesz, co tuniax to Ty się zaczynasz miotać w tym co cytujesz... I jak widać-nie wiesz co powiedzieć, to zaczynasz obrażać. Nie zachowuj się jak małe dziecko, które nie wie co mówi!
Nie mam ochoty już dyskutować, wet chciał mnie przekonać, żeby zgłosić tą sprawę dalej bo takie oddawanie chorych zwierząt, tzw. "adopcją" jest karygodne. Nie zrobiłam jednak tego, bo nie chcę nikomu mieszać w życiu, jednak widzę, że przez moje dobre serce spotyka mnie teraz tylko obraza... a fffeeee!!

tuniax

tuniax 2010-12-19

Dobre serce? Żartujesz, prawda? Pozbyłaś się Uffie, bo zachorowała, a Tobie nie chciało się nawet sprawdzić, co jej jest i czy rokuje.
Widzisz, moja droga, ja doskonale wiem, o czym mówię. Gdzie wyniki badań kotki, potwierdzające chorobę, o które Aga prosiła ponad miesiąc temu? Jesteś w ich posiadaniu i możesz je jej przedłożyć? Czy też oparłaś się na pobieżnej opinii weta, który poszedł po najmniejszej linii oporu i pozbyłaś się kłopotu? (W razie wątpliwości – to pytania retoryczne.)

Aha, i bynajmniej Cię nie zamierzałam obrazić, tylko napisałam, jakie odnoszę wrażenie. I widzę, że trafiłam.
I również nie zamierzam z Tobą polemizować, bo nie jesteś dla mnie partnerem do dyskusji. Nie ta liga.
Tak, teraz dopiero masz prawo się obrazić. :)
I nie wracać tu więcej.

agnes71

agnes71 2010-12-19

Moim zdaniem wszyscy wiedzielismy jaki jest stan zdrowia kotow,Marta i Agnieszka poinformowaly mnie o tym i mysle ,ze innych rowniez.I takie pretensje sa nie na miejscu.To byla swego rodzaju loteria.jan07 powinna byla kupic sobie malego koteczka z kompletem badan i tez nie mialaby pewnosci ze bedzie zdrowy.

Marto jest mi przykre ,ze jestes atakowana,Ty za swoje serce i zaangazowanie-to smutne.

agnes71

agnes71 2010-12-19

Powinnam jeszcze dodac,ze Agnieszka doradzala mi odczekanie jakiegos czasu,poniewaz Rubi byl w trakcie leczenia.Nie chciala na sile"wypchnac" go z domu.Moze tak troche zrozumienia dla tej kobiety.

Pozdrawiam Cie Marto i ciesze sie ze Cie poznalam. Swiat wygladalby inaczej,gdyby bylo wiecej takich osob jak Ty

tuniax

tuniax 2010-12-19

Dziękuję, Agnieszko :)
I dużo zdrowia Rubiemu życzę :)

Zacytuję potomnym wypowiedź (wyrwaną z kontekstu) poprzedniej opiekunki kociastych:
"Chciałam jeszcze dodać, że K... była jedyną osobą, która nie dała mi grosza na utrzymanie reszty. Dostała Uffie całkowicie za darmo.

Do tego wszystkiego, jeśli faktycznie był to chłoniak, tak jak ona twierdzi, to nie ma siły, aby to wykryć wczesniej, a choroby nowotworowej się nie wybiera."

Mąż Agnieszki zmarł z powodu chłoniaka. Leżał w szpitalu pół roku, do strasznego końca. Koty odreagowały chorobę ukochanego opiekuna. Czy jeszcze ktoś ma jakieś pytania i ale?

agnes71

agnes71 2010-12-20

Przeczytalam wszystko jeszcze raz i mam pytanie
-czy jan07 uspila kotke,ze tak powiem na starcie?
Jesli tak to jestem w szoku,szybko sie poddala:(

tuniax

tuniax 2010-12-20

Tak. Jakoś tak bardzo szybko. Nie jestem w stanie powiedzieć, JAK szybko, bo nie prowadziłam z nią korespondencji. Raz tylko zapytałam o badania - otrzymałam odpowiedź, że jan07 ma zaufanie do swojego weta.
Ja do swojej poprzedniej też miałam. Dopóki nie zdiagnozowała u Rudolfa świerzbowca, który okazał się grzybicą. Gdybym nie trafiła do obecnej - kocur straciłby ucho.
Tyle na temat zaufania.

tuniax

tuniax 2010-12-21

jan07, to do Ciebie: http://marnaw.w.interii.pl/aga.htm

skrzaty

skrzaty 2010-12-21

Nie znam całej historii i pewnie zaraz ktoś napisze, że nie mam prawa się odzywać ale muszę:
1. Jak można adoptować kota i uspać - zabić zamiast leczyć ?
2. Nie powinno się grozić konsekwencjami prawnymi osobie od której był adoptowany kot tylko jan07 i wetowi który uśpił kota "na życzenie" przecież udało się uratować inne w gorszym stanie, tego pewnie też by się dało, wystarczyło chcieć !!!
3. Jak można mieć pretensje do kobiety która przez kilka miesięcy patrzyła na cierpienie męża, która musiała pożegnać się z kochaną osobą już na zawsze :( Nie wspomnę o sytuacji materialnej która zmieniła się diametralnie :(
Gdyby taka tragedia spotkała mnie, nie potrafiłabym zająć się sama sobą, a przecież ta kobieta musiała się jeszcze zająć dziećmi, psami, kotami...
Proszę bądźmy ludźmi i nie udajmy, że nas cierpienie drugiego człowieka nie obchodzi.
Proszę przekazać tej kobiecie wyrazy współczucia [*]

dodaj komentarz

kolejne >