Przyjdź tu w jesienną słotę – pod niebo ciężko sklepione
Nie kłamią wtedy tęcze: mży zimna rzeczywistość.
Bożego gniewu tchnienie gnie drzewa w śmierci stronę
i próżno skalni olbrzymi prężą muskułów zwalistość.
I rozpacz wtedy potopem na kształty nadludzkie opada –
na twarzach zakrzepło cierpienie, a w oczach szaleje bunt.
I wyją wargi zgłodniałe, i huczy nad ziemią zagłada:
ostatni szczyt już pod wodą... Spod stopy odpływa grunt...
-Alfred Kowalkowski
dodane na fotoforum: