Pewien stary Indianin, po ponad godzinnym oczekiwaniu na Ostatniego Mohikanina, który podążał doń poprzez otchłanie piasku w piaskownicy, wzgórza z opon, ślizgawek i wież z rur spawanych, sięgnął do kieszeni z nadzieją odnalezienia w niej batona Marsa...
Batoniki jednak, jedzą Indianie z innego szczepu oraz w zgoła innych okolicznościach, więc po krótkim namyśle, kiedy stwierdził że chwila przybycia doń syna odwleka się w nieskonczoność, zaczął pstrykać zdjęcia rzeczom które jeszcze godzinę wcześniej, nie robiły na nim najmniejszego wrażenia.
Pstrykał swym starym, wysłużonym aparatem którego wyciągnął z czarnego kołczana. Pstrykał do ostatniej strzały w baterii.
Pstrykał, pstrykał i tworzył tym samym niemą historię Małego Unkasa.
Westchnął z żalem, gdyż nigdzie nie było żadnej squaw prześlicznej urody.
Poniżej dodatek konieczny od dżwiękowca:
https://youtu.be/MP71BfynALw
joann00 2011-04-28
przy muzyce z tego filmu mogę czekać i na Unkasa, i na Winnetou, i na Winnetam....
defoley 2011-05-04
a plecków mu nie przewiało???
ps u mnie to maska ze śmierdzącego tworzywa, sztuką jest namówić kogoś żeby to wdział na siebie, a ten co to wdzieje po 10 sekundach dusi się i zapluwa :)