Łazarek, jako ekspert od wyczynu

Łazarek, jako ekspert od wyczynu

Głośno się zrobiło ostatnio o Wojciechu Łazarku, który jest szefem - uwaga, uwaga - komisji do spraw wysokiego wyczynu. Zapachniało Monthy Pythonem, co? Nikt nie potrafi wytłumaczyć, co to za komisja, czym się zajmuje, czy aby na pewno mamy wysoki wyczyn, a skoro mamy, to czy mamy też niski. Ale mnożenie etatów trwa w najlepsze i dla każdego znajdzie się coś miłego - choćby kompletnie kretyńka robota. Łazarek, jako ekspert od wyczynu, miał też opiniować kandydatów na posadę selekcjonera reprezentacji Polski. Dodajmy, że sam był też selekcjonerem i to jednym z najgorszych w historii.

W najnowszym, listopadowym numerze "Magazynu Futbol" jest bardzo duży wywiad z emerytowanym trenerem, Grzegorzem Polakowem. I ten Polakow, jako że już mu na niczym nie zależy, po prostu rozsmarowuje Łazarka. Przeczytajcie sami kilka fragmentów:

- Proszę pana, nazwisko, które zaraz wymienię, to mi aż staje w gardle. To nazwisko, które przez wiele lat niszczyło polską piłką. On się nazywa… Łajza…, Wojciech Łajza... Wojciech Łajzarek, a nie Łazarek. Tak więc ów Łazarek – co on to nie robił. „Z koniem to się on nie kopał”, zaduchy i inne. Mamy wielu takich trenerów z gaduchami. Pamiętam jak jeden z nich pojechał do Grecji. Dwa tygodnie i go wyrzucili. Myślał, że on na tych gaduchach również w Grecji daleko zajedzie. Kopa, Jerzy Kopa! Kiedyś to byli moi koledzy po fachu. Ale to, co się później stało, no cóż, stało się. Wszyscy zaczęli nagle kupować mecze. To jest jednak najśmieszniejsza rzecz, bo jak wszyscy kupują, to na dobrą sprawę nikt nie kupuje. Takie nastały czasy.

- Taki pan Łazarek to jest człowiek, który do polskiej piłki wprowadził korupcję. Zawsze było tak, że od początku istnienia futbolu, czy od początku istnienia świata, ludzie byli sobie czasem mniej lub bardziej życzliwi. I przed drugą wojną światową mówiło się: „ej, stary, te punkty są tobie niepotrzebne, no wiesz, tu, tego”. „No dobra, oddam wam punkty, bo jesteśmy kolegami” – tak się zdarzało. Później mówiło się: „Obiad ci postawię, kolację, wódkę”. Co więc zrobił pan Łazarek? Na trzydzieści meczów kupował… trzydzieści sześć! I wtedy zaczęła się afera, rozpoczęła się farsa. To były lata osiemdziesiąte, Łazarek na te cele zaczął brać z klubu pieniądze. Nikt inny niż tylko on, Łazarek, wprowadził stwierdzenie – na początku rundy kupi się łatwiej i taniej, bo na końcu, gdy pętla jest na szyi, cena idzie w górę.

- Uczniów miał wspaniałych. To trzeba przyznać. Było wielu takich, tak zwanych „łazarkowatych”, jak ja to nazywam. Janusz Wójcik też gawędziarz, też kupował mecze, ale on nie wymyślił tego procederu, chociaż nauczony był kupowania. Pamiętam jak w 1987 roku wprowadzał Jagiellonię do pierwszej ligi. To był w Polsce okres straszliwej biedy. W Białymstoku była fabryka materiałów, dlatego sędzia nie dostawał pieniędzy, ale kupony na przykład na cztery garnitury i garsonkę dla żony. Sam Wójcik jeździł tam po pijaku, załatwiał tych sędziów, był królem białostocczyzny. Wszystko co było pokazane w filmie „Piłkarski poker”, to wszystko jest oparte na tym czasie, autentycznych wydarzeniach, częściowo na Jagiellonii. Przed sezonem naprawdę spotykali się prezesi i ustalali, kto ma spadać. Na przykład ustalono, że w sezonie 1987/88 do drugiej ligi ma spadać Stal Stalowa Wola i ktoś tam jeszcze. Tak naprawdę się działo. Nawet gdyby kupiło się do klubu najlepszych Brazylijczyków, ta Stalowa Wola też by spadła. Nie było na to siły.

- W Lechii Gdańsk, w połowie lat 70. W końcu działacze zorientowali się co się dzieje i wyrzucili z klubu Łazarka. W Gdańsku była wielka afera, że jak go mogli wyrzucić skoro zdobył 24 punkty na 30 możliwych. No to jak? Głupi byli ci prezesi? Ale później, po latach wszystko wyciszono, bo Łazarek został trenerem reprezentacji. Cichosza! Później do procederu dochodziło już nagminnie. Ja wiem na przykład, kiedy Zbigniew Boniek sprzedał mecz. Jakiś czas temu mówił o tym sam Grzegorz Lato. Wszystko rozgrywało się na stadionie Widzewa. Łodzianie grali z Ruchem Chorzów. Wiem, jaka była atmosfera wokół tego meczu. Wiem, kto trzymał trenera Leszka Jezierskiego na siódmym piętrze za nogi, grożąc, że zostanie zrzucony, jeśli nie przyzna się do wzięcia większej ilości pieniędzy.

- A potem jakoś się otarł o tego Łazarka, który miał coś, co dziś byśmy nazwali dobrym PR-em. Łazarek chodził z taką torbą z przegródkami, trzymaną na ramieniu. W pierwszej przegródce trzymał czysty alkohol, w drugiej - buteleczkę koniaku, w trzeciej – ciasteczka kokosanki, w czwartej – cukierki grylażowe. Gdy przychodził do sekretariatu, w którymś z klubów, pytał czy ktoś chce ciastko do herbaty mniej więcej w ten sposób: „Kokosanki, kokosanki?” – jak papuga. Gdy spotykał w klubie człowieka, którego trzeba było „kupić”, częstował go czystym alkoholem. Gdy spotykał prezesa, wyjmował koniaczek. Gdy w końcu kupił samochód, chwalił się, że w końcu się dorobił i wszystkie te rzeczy może trzymać już w bagażniku. W ten sposób zjednywał sobie ludzi. Natomiast ja mówiłem dziennikarzom: „Nie mam czasu, proszę mi nie przeszkadzać”. Gdy byłem w Lechii za namową Łazarka piłkarze sprzedali mi jeden mecz, potem drugi. Nie tylko piłkarze, bo też administracja klubu. Do wszystkich Łazarek siebie przekonał. Nie może pan powiedzieć, że Łazarek towarzysko nie jest urokliwy, bo pewnie jest. Nie wiem, ja z nim od tego czasu nie zamieniłem pół słowa. Jakiś czas temu przyszedłem na uczelnię w Gdańsku, a tu akurat siedział on, Łazarek. Poderwał się i westchnął z radością na mój widoki: „O panie trenerze, dzień dobry”. Przeszedłem obok niego, jak gdyby tam nie stał. Muszę przyznać, że pod tym względem jestem bezczelny. Ręki potrafię nie podać. Mówię: - Halo, jestem panu coś winien? Nie, to do widzenia.


i kilka cytatów:

Bądź mądry – nie miej racji.
Źródło: TVN, Magazyn Orange Ekstraklasa, 5 marca 2006
Dla mnie jest to igła w serce, że tak postępuje trener, który prowadzi polską drużynę narodową
Opis: o Leo Beenhakkerze
Źródło: dziennik.pl z 12 maja 2009
Grają, jakby się nażarli surowego mięsa.
Opis: O piłkarzach Ruchu Radzionków.
Mogłeś być królem, jesteś ch**.
Podczas pracy w Ruchu Chorzów do zawodnika, który nie wykorzystał rzutu karnego w 90 minucie spotkania.
Na ławce jest jeszcze kabanos Trzeciak.
Źródło: TVP, eliminacje do Euro 2000
Nie ciągniemy się jak prezerwatywa.
Opis: Do zawodników biegających zdaniem Łazarka zbyt wolno.
Nie jestem Nikodemem Dyzmą ani grzybem, który wyrósł jednej nocy.
Opis: O wyborze na trenera reprezentacji Polski. Źródło: tygodnik „Piłka Nożna” Nr 51–52, 18 marca 2007
Nie warto się kopać z koniem.
Opis: jedno z ulubionych powiedzeń Łazarka w latach osiemdziesiątych XX wieku odnośnie osób upartych.
Pusta bramka, a ty walisz jak chory w kibel.
Opis: Do zawodnika, który nie wykorzystał dogodnej sytuacji do zdobycia bramki.
Trzeba być basiorem, a nie pipolokiem.
Jaki powinien być prawdziwy zawodnik.
Trzeciak wyskoczył do piłki jak niewyżyty kabanos.
Źródło: Wizja Sport, eliminacje do Euro 2000
W Polsce wielu doświadczonych trenerów z konieczności odchodzi na emeryturę. Nikt nie chce wykorzystać ich wiedzy. Przy różnych okazjach powtarzam, iż nasze siwe łby i bruzdy nie są z łajdactwa. To wszystko z piłki. Niby żyjemy wśród zawodników, działaczy, dziennikarzy, ale często jesteśmy samotni. Ba, niekiedy pojęcie tej pracy przypomina całowanie tygrysa w d... Przyjemność żadna, a ryzyko duże.
Źródło: tygodnik „Piłka Nożna” Nr 51–52, 18 marca 2007
Z budowaniem drużyny jest podobnie jak z robieniem słonia. Dużo kurzu, szumu, a efekt za dwa lata.
Opis: O budowaniu drużyny.
Życie trenera jest jak tramwaj: jeden wsiada, drugi wysiada. Ja właśnie wysiadam.
Opis: zapowiedź dymisji ze stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski po rozegranym 3 czerwca 1989 r. meczu eliminacji Mistrzostw Świata z reprezentacją Anglii, przegranym 0–3.
Graliśmy tak dobrze, że moje jądra składały się same do oklasków.
Opis: Po meczu Wisła – Widzew 6:0

dodane na fotoforum: