Bywały czasy, gdy zaraza szalała tak gwałtownie, że mieszkańcy wsi i miast nie nadążali kopać grobów dla swych krewnych i sąsiadów. Gdzie brakowało księży, masowe pogrzeby odbywały się bez ostatniej posługi, co najwyżej wiejski „odpraszacz” tradycyjną mową żegnał zmarłych.
Ofiary zarazy chowano na tzw. morowych cmentarzach.
Dziś tych miejsc nie odwiedzają wierni. Zarośnięte krzewami, otoczone chwastami, popadają w zapomnienie.
Kamienny krzyż, przez miejscowych zwany „morową babą”, daje świadectwo tragedii, jaka niegdyś dotknęła mieszkańców okolicznych wsi.
dodane na fotoforum:
energy1 2013-11-12
...widzę, że nie tylko od Tolla można się czegoś ciekawego dowiedzieć...dzięki Ci Feronio za te opowieści...