Liście zbielale od troski płoną w jesiennym słońcu,
purpurowe świecidełka na sękatych gałęziach
nie trwają dłużej niż podmuch wiatru.
Szelest jesiennej mowy w krętych żyłach drzew,
rośnie z każdym opadającym liściem.
Drzewa jak ciężkie meble w starym salonie
wierzą w swoją użyteczność,
dumne z czystej linii stołu
ukrytej w krawędziach pnia.
Ciała zdrewniałe od srogich wiatrów,
kruche jak suche gałęzie w wielkim lesie,
starcy wierzą w swoją użyteczność
dumni z tajemnych soków życia w korzeniach stóp.
Drewniani mędrcy kroczą niewzruszenie,
ściskają laskę na jesiennym spacerze
w purpurowych promieniach bladego słońca.
Iwona Opoczyńska
serena 2009-11-04
Pozdrawiam piękny wierszyk :)tylko spacerować po takim parku
sta26 2009-11-04
Pieknie pokazany w cudownych barwach jesieni - miłego popołudnia i wieczorku zyczę:))
graz5 2009-11-04
MIŁO....
Pozdrawiam cieplutko i miłego wieczoru życzę :))
emilli 2009-11-04
Kiedyś, bardzo dawno temu, spędziłam letni miesiąc na Grabiszynku, niestety, nie pamiętam zbyt wiele, ale z pewnością zaszły tam duże zmiany!!! Może kiedyś... Pozdrawiam ciepło!