Nierozerwalna nić miłości

Nierozerwalna nić miłości

Nie pępowina, a więź
medytacja biblijna na uroczystość Królowej Polski – maj 2015

Tekst ewangelii: J 19,25-27

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.


Do ostatniego tchnienia

Tam, gdzie Matka, tam i Syn. Tam, gdzie Syn, tam i Matka. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone (Kol 1,16). Kiedy mówimy o matce to nasuwają się słowa o poczynaniu, rodzeniu i wychowaniu. To proces do ostatniego tchnienia, bo matką do końca życia się pozostaje.

Paradoksalnie, Syn wydając ostatnie tchnienie obdarował nas Matką. Ona, zabraną została do nieba co nazywamy zaśnięciem Najświętszej Maryi Panny czyli... nie wydała ostatniego tchnienia. Nie przestaje nigdy być naszą umiłowaną Matką.

Bo bycie matką to podjęcie odpowiedzialności, to danie odpowiedzi na zaproszenie ze strony Boga do współuczestnictwa w dziele stworzenia (z miłości i dla miłości) i nieustannego stwarzania. Wszak matka kształtuje poprzez swe osobiste świadectwo swoje dziatki.


Matka stoi pod krzyżem

Skoro do ostatniego tchnienia to znaczy, że także pod krzyżem, który symbolizuje to, czego nie chcemy, na co się nie zgadzamy, co nas boli, co nas niszczy i przenika do głębi. Czy bólem matki nie jest odejście dziecka? Jakże boleje nasza Matka widząc jak wielu chrześcijan w nonszalancki, bezczelny sposób odchodzi z domu, z Kościoła, porzucając Jej Syna Jezusa Chrystusa. Stoi pod krzyżem, bo nie może Jej tam nie być.

Ona współuczestniczy w rozdarciu swoich dzieci, w ich troskach, smutkach. Nic nie umknie jej uwadze i nie po to, by skarcić, ale by skorygować, by braki nie okazały się zabójcze. Czy nie dlatego w objawieniach zaprasza do powrotu do domu powtarzając, że drzwi są otwarte? Ona nie obraża się na niewierne dzieci. Myślę, że nie obraża się także na dzieci, które Ją szkalują, opluwają, naśmiewają się. Zapewne jest Jej smutno.

Bo któraż matka nie smuci się jeśli odrzuca się jej dziecko?! Ile to razy intuicja matczyna ratowała nas (mogłaby nas uratować, gdybyśmy za nią poszli)? Dzieci ufają matce i słuchają tego, co ma do powiedzenia. A Ona woła do nas: ...uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie Jezus Chrystus.


Nierozerwalna nić miłości

Matka i Syn są ze sobą związani niewidzialną nicią miłości, tak delikatną (na pierwszy rzut oka) jak pajęczyna, ale nierozerwalną, potężną, trwałą. Bo taka jest miłość prawdziwa. Są razem w Nazarecie i w Betlejem. Są razem na Jasnej Górze i w Starej Wsi. Są razem na Golgocie i razem przeżywają poranek Zmartwychwstania. Tam, gdzie jest Jezus Chrystus, tam zawsze jest Jego Matka.

I rozumieją się w lot. Wystarczy spojrzenie (nie jakieś zniewolone czy zniewalające). Pan zatroszczył się o swoją Matkę. Troszczy się także o Kościół, którego figurą jest Maryja. On nigdy nie zostawi wspólnoty Kościoła i pragnie, by nikt nie zginął z tych, co zostali Mu dani przez Ojca. To nie owce, a Pasterz troszczy się o Owczarnię. To nie wierzący, ale Ten, w którego wierzymy zajmuje się Kościołem.

Nie zapominajmy, że otrzymaliśmy dar Matki. Papież Paweł VI powiedział, że jeśli chcemy być chrześcijanami, musimy być maryjni. I nie ma innej możliwości. Ona przyjęła nas za swoje dzieci i do ostatniego tchnienia, naszego tchnienia Maryja troszczy się o każdego z nas. Weźmy Ją do siebie. Nic nam nie grozi.


o. Robert Więcek SJ


--
o. Robert Więcek SJ
ul. Kopernika 63a
44-117 Gliwice

tel: 32-3385454

www.robertwiecek.pl
www.theotokos.org.pl