:))

Wziąć duży kawał karczku, najlepiej taki ważący ok. 2 kg.
Wsadzić go do rondla z grubym dnem (lub do naczynia żaroodpornego) i polać nieco olejem.
Posypać solą, pieprzem ziołowym, czosnkiem granulowanym, majerankiem i (jeśli lubimy) kminkiem.
Obłożyć liśćmi laurowymi i cebulą.
Cebulę posypać szczyptą soli i cukru.
Przygotować sobie kilka suszonych grzybków, jednak jeszcze ich nie wrzucać.
Zamknąć szczelnie naczynie i wstawić do rozgrzanego do maximum piekarnika.
Po ok. 20 minutach dolać szklankę zimnej wody, wrzucić suszone grzyby i znowu rondel szczelnie zakryć pokrywką, wstawić do piekarnika i zmniejszyć gaz na jakieś 180*C.
Mniej więcej co 20 minut polewać cały karczek powstałym sosem i dolewać kolejną szklankę zimnej wody.
Mięso dwukilogramowe powinno się dusić (licząc od momentu dolania pierwszej szklanki wody) przez 2 godziny. Trzykilogramowe - przez trzy.
Gotową karkówkę wyjąć na półmisek, a gdy przestygnie wstawić (najlepiej na całą noc) do lodówki.

I w ten prosty sposób mamy świetny, własnoręcznie zrobiony dodatek do kanapek. Wszelkie sklepowe wędliny, (nafaszerowane chemią do granic możliwości) niech się chowają!
My, ostatnio, nie kupujemy już żadnych szynek, baleronów czy kiełbas. Często piekę różne mięsiwa... ale karczek jest najlepszy.
Tak przygotowane mięso można również podawać na obiad. Wystarczy ukroić grubsze plastry i podgrzać je w otrzymanym sosie. Ach... ten pachnący, grzybowy sosik... delicje... :))