Cukier kryształ z cukierniczki zerkał wciąż na sól z solniczki.
– Sól kamienna, jak ja biała, jest na żonę doskonała!
Muszę tylko się przekonać, czy za bardzo nie jest słona.
Zamknął w swoim domku drzwiczki i zapukał do solniczki.
– Może razem się spotkamy, wtedy lepiej się poznamy?
Sól fuknęła oburzona: – Ja się czuję obrażona!
Sól i cukier?! Wykluczone! Lubię tylko to, co słone!
Proszę w domu mym nie gościć, bo mam od słodyczy mdłości.
Niech pan lepiej, panie cukrze, z jajkiem kogel-mogel utrze.
Wrócił cukier zrozpaczony, solą trochę przyprószony.
Myśli sobie bardzo smutny: – Czemu los jest tak okrutny?
Wszyscy mówią – cukier krzepi, a sól każe się odczepić.
Z tego smutku tak skamieniał, że się w kostki pozamieniał.